Zamknij

Katowice: 26 kwietnia wyrok w procesie korupcyjnym, w którym jednym z oskarżonych jest b. szef MSWiA

14:46, 12.04.2024 PAP Aktualizacja: 14:47, 12.04.2024
Skomentuj PAP PAP

W piątek sąd wysłuchał ostatnich wystąpień stron. Ze względu na zawiłość sprawy sędzia Magdalena Jagiełło poinformowała, że wyrok zostanie ogłoszony za dwa tygodnie.

26 kwietnia Sąd Okręgowy w Katowicach ogłosi wyrok w procesie ws. korupcji, w którym jednym z oskarżonych jest b. szef MSWiA Krzysztof Janik. Prokuratura wniosła o wymierzenie oskarżonym kar od ośmiu lat więzienia do roku pozbawienia wolności w zawieszeniu; obrona domaga się uniewinnienia.

Sprawa toczy się przed sądem od października 2017 r. Dotyczy dostarczającej m.in. artykuły chemiczne dla kopalń katowickiej firmy, która przed laty miała poważne zaległości podatkowe. Zdaniem katowickiej prokuratury jej szefowie korumpowali Janika (zgodził się na podawanie nazwiska), a także b. wiceministra finansów za rządów SLD Wiesława C. i b. wicedyrektorkę Izby Skarbowej w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiadło łącznie pięć osób.

Śledztwo rozpoczęło się od zawiadomienia złożonego przez Andrzeja B. - współwłaściciela tej firmy. Według niego spółka korumpowała urzędników, by mieć wpływ na kontrole skarbowe i uzyskać umorzenia podatkowe. Świadek obciążył swojego wspólnika Antoniego G. i inne osoby, które razem z nim odpowiadają teraz przed sądem. Jednym z ważnych dowodów w sprawie są zapiski w kalendarzu B. Ich wiarygodność kwestionuje obrona, w opinii prokuratury kalendarz odzwierciedlał życie B.

Zarzuty wobec Janika dotyczą lat 2004-2005. Był on w tym czasie posłem SLD. Według prokuratury przyjął od katowickiej firmy 140 tys. zł - w 13 ratach - za pośrednictwo w skontaktowaniu jej przedstawicieli z pełniącymi funkcje publiczne w organach skarbowych osobami, które mogłyby pomóc w pozytywnym zakończeniu kontroli skarbowych i umorzeniu części należności podatkowych. Miał także umożliwić kontakt z szefami kopalń i spółek węglowych, którzy mogli mieć wpływ na wybór ofert i preferować w przetargach spółkę należącą do G. i B. Janik usłyszał 13 odrębnych zarzutów. B. szef MSWiA, który "ostatnie słowo" wygłosił na poprzedniej rozprawie, oświadczył, że nie popełnił zarzucanych mu czynów, dlatego wnosi o uniewinnienie. Uniewinnienia domagają się też pozostali oskarżeni.

Wiesław C., który był posłem SLD kilku kadencji Sejmu, a w latach 2001-2004 sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów i generalnym inspektorem kontroli skarbowej, został oskarżony o przyjęcie 240 tys. zł "w zamian za przychylność i gotowość podjęcia działań należących do jego kompetencji". Miał też udzielać G. porad w zakresie prawa podatkowego i wskazywać pełniące funkcje w organach skarbowych osoby, które rozpoznawały sprawy podatkowe spółki i mogły decydować o umorzeniu należności.

W piątek przed sądem C. oświadczył, że nie popełnił zarzucanych mu przestępstw. "Antoni G. nie przekazywał mi żadnych korzyści majątkowych ani też ja nie przyjmowałem żadnych korzyści" - przekonywał. W jego ocenie, stawiane mu zarzuty opierają się wyłącznie na twierdzeniach Andrzeja B., który według niego jest niewiarygodny; jego zeznania określał jako niekonsekwentne, niespójne, nielogiczne i niepoparte innymi dowodami, zaś akt oskarżenia - jako kłamliwy, nieprawdziwy i bezpodstawny.

Obrońca Wiesława C. mec. Andrzej Mucha przypomniał w piątek, że na podstawie podobnych dowodów - zeznań B. i jego kalendarza - prowadzono śledztwo w sprawie rzekomego przyjmowania łapówek od B. i G. przez policjantów i tamto postępowanie zostało umorzone. Tamta decyzja ma bardzo duże znaczenie dla oceny wiarygodności Andrzeja B. - podkreślił adwokat. Z kolei Antoni G. opisywał swojego dawnego wspólnika jako "totalnego kłamcę".

O uniewinnienie wniosła także b. wicedyrektorka Izby Skarbowej w Katowicach Elżbieta K., która - według prokuratury - za życzliwość polegającą na wskazaniu uchybień i ukierunkowaniu przy sporządzaniu dokumentacji, przyjęła korzyści majątkowe o wartości ok. 10 tys. zł - w postaci dwóch obrazów i srebrno-szklanej patery. Jeszcze na początku procesu przyznała, że była w posiadaniu jednego z obrazów, o którym mowa w akcie oskarżenia, ale jak wyjaśniała, został on jej przekazany wbrew jej woli - był w reklamówce, w której miały być firmowe kalendarze.

Oskarżona podkreślała, że nie okazywała przychylności ani gotowości do pomocy spółce, nie udzielała też jej żadnych porad ani nie miała też wpływu na decyzje dotyczące tej firmy. Jej obrońca przekonywał w piątek, że ewentualne nieprawidłowości opisywane przez prokuraturę mogą być rozpatrywane w kategoriach moralnych, nie zaś prawnych, bo jego klientka nie popełniła żadnego przestępstwa.

B. dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach Henryk Ś., jako jedyny z oskarżonych nie ma zarzutów o charakterze korupcyjnym. Odpowiada przed sądem za przekroczenie uprawnień - miał namawiać Elżbietę K. do przychylności wobec firmy. Stanowczo się z tym nie zgadza i oświadczył, że nigdy nie interesował się postępowaniem skarbowym wobec firmy Antoniego G. i w żaden sposób nie wpływał na jego przebieg.

Oskarżeni i obrońcy podkreślali też, że objęcie zobowiązań podatkowych spółki restrukturyzacją było zgodne z prawem i uzasadnione. Korzystało z tego wiele podmiotów. Według prokuratury wskutek decyzji aparatu skarbowego firmie G. i B. umorzono część odsetek od zaległości podatkowych - ok. 2,5 mln zł.

Prok. Ewa Kordula, która w piątek skorzystała z prawa do repliki, opisywała że tłem korupcyjnego procederu była obrona interesów firmy Antoniego G. i Andrzeja B. - chodziło im o to, by utrzymać jej pozycję w branży górniczej. Chcąc uwolnić spółkę od zaległości podatkowych szefowie spółki próbowali nawiązać kontakt z osobami, które mogą zapewnić im przychylność w organach skarbowych; kondycja finansowa spółki przekładała się też na wysokość dywidend, z których G. i B. mieli finansować łapówki, składając się na nie po połowie - mówiła oskarżycielka. W opinii prok. Korduli, nie ma podstaw do kwestionowania wiarygodności Andrzeja B., który z własnej woli stawił się w ABW i opisał przestępstwa korupcyjne, obciążając także siebie i nie mając pewności czy skorzysta z klauzuli bezkarności.

W ocenie oskarżyciela zgromadzony materiał dowodowy potwierdził udział w korupcyjnym procederze urzędników państwowych. Kilka miesięcy temu prokuratura wniosła o wymierzenie Janikowi i Wiesławowi C. po 8 lat więzienia, orzeczenia wobec nich dziesięcioletniego zakazu zajmowania stanowisk publicznych. 8 lat więzienia prok. Kordula chce także dla Antoniego G. za korumpowanie urzędników. Wobec Henryka Ś. oskarżenie domaga się 3 lat więzienia i pięcioletniego zakazu zajmowania stanowisk publicznych, a Elżbiety K. - roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Andrzej B. skorzystał z klauzuli bezkarności przysługującej osobie, która zawiadomi organy ścigania o korupcji. Prokuratura zaznacza, że choć sprawa w dużej mierze opiera się na jego zeznaniach w śledztwie zgromadzono także inny materiał dowodowy potwierdzający zarzuty - jak dokumenty, zapisy i logowania telefonów.(PAP)

autor: Krzysztof Konopka

kon/ agz/ mow/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%