Jak ustawa o jawności płac wpłynie na urzędy Samorządowcy zabrali głos

Wójt Wieliszewa Paweł Kownacki zauważył, że ujawnienie wynagrodzeń w urzędach „dla wielu ludzi może być szokujące”, co sprawi, że potencjalni kandydaci wstrzymają się od złożenia aplikacji na wolne stanowiska.

„Wiemy o tym, że nasze pensje nie zawsze są konkurencyjne w porównaniu do biznesu i samorządów dużych miast. Na pewno wiele osób skorzysta z tego, bo będzie wiedziało, jakie są oczekiwane zarobki na tym stanowisku i czy warto się ubiegać o to miejsce. Ja zasadniczo nie mam problemu z ujawnianiem tych informacji” – powiedział wójt Wieliszewa.

W trakcie rozmowy Paweł Kownacki zwrócił uwagę, że jawność płac na etapie rekrutacji może  zniechęcić dobrych kandydatów, dla których wynagrodzenie będzie zbyt małe.

„Dla nas ujawnienie wynagrodzeń może być jedynie takim problemem, że nie damy sobie szansy na zainteresowanie kandydatów, dla których te pieniądze są zbyt małe. A może z drugiej strony, kiedy się okaże po pierwszych wrażeniach, że faktycznie będziemy mieli kandydatów, to po prostu będziemy musieli coraz bardziej urealniać te kwoty, chociaż nigdy nie będziemy w stanie wygrać z dużą firmą pracującą dla zysku” – powiedział Kownacki.

Jednocześnie wójt podkreślił, że jego urząd przygląda się sytuacji na rynku pracy i stara się zapewnić kandydatom możliwie najlepsze warunki.

„Nie możemy stać w miejscu i urealniamy te wynagrodzenia. Jednocześnie chcemy szukać więcej sposobów na stworzenie dobrej atmosfery wypełniającej te braki, którymi nie jesteśmy w stanie wypełnić finansami” – powiedział wójt Wieliszewa.

W podobnym tonie wypowiedział się burmistrz Morawicy Marian Buras, podkreślając, że kandydaci mają różne kwalifikacje, a specjalista z wysokimi umiejętnościami zasługuje na odpowiednio wyższe wynagrodzenie.

„Jak prowadzimy rozmowy kwalifikacyjne, to trudno zmierzyć wszystkich jednakową miarą. Już z tych rozmów wynika, że dobremu fachowcowi można zapłacić dużo więcej. Jeżeli takiej osoby nie ma, to wynagrodzenie jest inne” – powiedział burmistrz.

Marian Buras odniósł się też do liczby osób chętnych na dane stanowisko w urzędzie. Zdaniem burmistrza, jawność płac może mieć wpływ na ilość aplikacji.

„Ta jawność płac, jeśli byśmy ogłaszali, że zatrudnimy za takie pieniądze, może odstraszyć tych dobrych, a może zachęcić innych. I odwrotnie, czyli damy duże pieniądze, to wszyscy będą się garnęli, tylko wtedy możemy zatrudnić miernego pracownika za wysokie wynagrodzenie” – powiedział burmistrz.

O jawność wynagrodzeń w urzędach zapytaliśmy też wójta gminy Terespol Krzysztofa Iwaniuka, który stwierdził, że nowe przepisy „w żadnym stopniu” nie wpłyną na proces rekrutacji do urzędów.

„My już mamy tabelę i przedziały. Tutaj nie było to ukrywane, tylko że nie musieliśmy tego wprost mówić, ale każdy, kto się zainteresował, to wiedział. Problem może być inny, to będzie może dotyczyło pracodawców prywatnych. Natomiast w urzędzie jest tabela. Jeśli chodzi o stanowiska kierownicze to w ogóle nie ma co mówić, bo one są jawne” – wyjaśnił wójt.

Nowela Kodeksu pracy przewiduje, że pracodawca, który publikuje informację o możliwości zatrudnienia pracownika na danym stanowisku pracy, musi uwzględnić kwotę proponowanego poziomu wynagrodzenia wskazując jego minimalną i maksymalną wysokość. Informacja może zawierać wzmiankę, że kwota ta podlega negocjacji.

Ponadto - według noweli - pracodawca nie może zakazać lub uniemożliwiać pracownikowi ujawniania informacji o jego wynagrodzeniu.

Pracownicy będą też mieli prawo wystąpić do pracodawcy z wnioskiem o udzielenie informacji dotyczącej ich indywidualnego poziomu wynagrodzenia oraz średnich poziomów wynagrodzenia w podziale na płeć, która odnosi się do kategorii pracowników wykonujących taką samą pracę lub o takiej samej wartości.

Niezawarcie informacji o wynagrodzeniu w ogłoszeniu lub zawarcie umowy z pracownikiem za mniejsze wynagrodzenie grozi grzywną od 1 tys. zł do 30 tys. zł.

mc/