"Ta wystawa to nie tylko wielkie wydarzenie w Lublinie, ale także w dziedzinie, jaką jest historia sztuki. Nie chodzi tutaj o to tylko, aby dodać kilka nowych nazwisk, ale o to, żeby tę historię sztuki napisać na nowo, z uwzględnieniem artystek, które żyły i tworzyły" - powiedziała w piątek na spotkaniu dziennikarzami przed otwarciem wystawy dyrektor Muzeum Narodowego w Lublinie Katarzyna Mieczkowska.
521 prac polskich artystek zgromadzono na wystawie pt. "Co babie do pędzla?" w Muzeum Narodowym w Lublinie. Ekspozycja często marginalizowanej i zapominanej twórczości kobiet - w sumie 133 artystek - z lat 1850-1950, dostępna będzie dla zwiedzających od soboty.
Wystawa pt. "Co babie do pędzla?!" ma pokazać znaczenie twórczości kobiet w XIX wieku i pierwszej połowie XX wieku. Zajmuje dwie sale wystawiennicze o łącznej powierzchni blisko 700 m.kw. Jedna z sal poświęcona jest twórczości kobiet z lat 1850-1918, druga - pracom artystek tworzących w latach 1918-1950.
Łącznie zgromadzono tu 521 prac. Większość to obrazy, ale są też grafiki i rzeźby. Oprócz dzieł znanych twórczyń jak Olga Boznańska, Tamara Łempicka, Zofia Stryjeńska, Mela Muter czy Katarzyna Kobro zaprezentowane zostaną też prace m.in. Ewy Łunkiewicz Rogoyskiej, Wandy Chełmońskiej, Anieli Pająkówny, Teresy Roszkowskiej, Anny Blińskiej.
Kuratorka wystawy, Bożena Kasperowicz, powiedziała, że wiele z tych artystek zostało zapomnianych, ich prace rzadko pojawiają się na wystawach. "Właściwie cała ta wystawa jest odkryciem. Oprócz paru nazwisk szerzej znanych, w zdecydowanej większości są tu nazwiska i twórczość, które wielu osobom, nawet szczerze zainteresowanym sztuką, niewiele mówią" - tłumaczyła kuratorka.
Dodała, że w latach powojennych, gdy zaczął funkcjonować tzw. kanon w historii sztuki czy muzealnictwie, znalazło się w nim bardzo mało kobiet artystek. "Nie jest to sprawa jednoznaczna, ale generalnie twórczość kobiet - ze względów obyczajowych, społecznych, z racji funkcji i ról na nie nałożonych - była mniej ceniona" - zaznaczyła Kasperowicz.
Przygotowania do wystawy w Lublinie trwały cztery lata, m.in. dlatego, że część prac trudno było odszukać. Zgromadzone na ekspozycji dzieła pochodzą od ponad 70 kolekcjonerów prywatnych oraz muzeów - z Polski, Francji i Luksemburga. Znaczna część tych prac nie była dotychczas eksponowana. Według Kasperowicz wystawa, choć jest ogromna, to i tak pokazuje tylko cząstkę twórczości polskich artystek.
Tytuł wystawy "Co babie do pędzla?!" jest cytatem zaczerpniętym z wypowiedzi malarza i profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Kazimierza Sichulskiego (1879-1942), który, odnosząc się do twórczości Olgi Boznańskiej, miał powiedzieć: "Nie cierpię malujących bab! Dłubie, nudzi, jakby pończochę robiła. Co babie do pędzla!". Jednocześnie jednak talentu Boznańskiej nie odmawiał, twierdząc, że umie rysować, znakomicie zna swoje rzemiosło i "wszystko wypatrzy to babsko!".
Wystawę "+Co babie do pędzla?!+. Artystki polskie 1850-1950" w Muzeum Narodowym w Lublinie na Zamku Lubelskim otwarto uroczyście w piątek. Dla ogółu zwiedzających będzie ona dostępna od soboty.
Ekspozycję można będzie oglądać do 5 października. Towarzyszyć jej będą m.in wykłady i prelekcje dotyczące twórczości polskich artystek. Organizowane będą też oprowadzania kuratorskie. (PAP)
ren/ aszw/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz